Mięso i polityka

autor: Darek Arest (darek_arest)   |    |   Koriolan (2011) recenzja kinowa
72%

uznało tę recenzję za pomocną
(39 głosów).

Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gnejusz Marcjusz w czasie wojny broni Rzymian, ale w czasie pokoju nimi gardzi. Gdy on i podlegający mu żołnierze nadstawiają karku i wykrwawiają się w walce, lud samolub myśli tylko o pełnych brzuchach. Szorstki żołnierz, na obliczu którego walka odcisnęła nieusuwalne piętno, poza polem bitwy porusza się niepewnie, jednak namówiony przez otoczenie, ubiega się o stanowisko konsula. Ale jego kariera polityczna pada w gruzach, bo lud, za który Marcjusz walczył, nienawidzi go i lży, jako tyrana. Żołnierz gardzi sztuką politycznego kompromisu, nie będzie się więc do nikogo mizdrzył. Woli przyłączyć się do dawnego przeciwnika i razem z nim ruszyć na niewdzięczny Rzym.

Czyżbyśmy się wypstrykali z Szekspirów? "Koriolan" jest mniej znaną sztuką Stratfordczyka, czego powodów upatruje się m.in. w jednolicie mrocznej tonacji (brak charakterystycznych elementów komicznych) i nieprzyjemnym bohaterze. Ciężko przejrzeć Marcjusza, nie pozwala on sobie na chwile słabości także wobec widza. Ralph Fiennes, w swoim reżyserskim debiucie nawet nie próbuje tego mroku rozrzedzać i rozjaśniać. Zdecydował się na konwencję, wykorzystaną kiedyś w "Romeo i Julii" Baza Luhrmanna – akcja przeniesiono w czasy współczesne, ale aktorzy mówią niezmienionym tekstem szekspirowskim. Jednak dysonansu, jaki powstaje między słowem a obrazem, w przeciwieństwie do tamtego filmu, Fiennes nie wykorzystuje w służbie komizmu.

Chyba dlatego film nie weźmie szturmem serc i umysłów masowej publiki. Dodatkową barierę stwarza język – trudny, archaiczny, pozostawiający na zewnątrz opowieści każdego, kto nie ma w sobie odrobiny perwersji i dobrej woli. Nie jest to jednak artystowska fanaberia, a świadoma strategia Fiennesa, który stawia na słowo, jako najważniejszy "nośnik" dramatu i dba o to, by zawsze miało tu ono dość przestrzeni. Co nie znaczy, że aktorzy ustawiają się na tle scenografii i przerzucają kwestiami - sporo w "Koriolanie" krwawej, efektownej sieczki. Film Fiennesa w ogóle jest niezwykle "mięsny". Bohaterowie przechadzają się czasami po salonach, wymieniając konwenanse, ale pełnię istnienia zyskują, gdy ociekają krwią i brudem na polu walki. Dobre maniery, przymilanie się do społeczeństwa, to kamuflaż maskujący prawdziwą naturę władzy i moralne konsekwencje dla osób ją sprawujących. Może dlatego Koriolan jest tak niedostępny - bo sam rozumie najlepiej istotę swojej tragedii. Wzniosłe słówka tylko maskują prawdę o człowieku. A człowiek jest mięsem.

Nie jest to dziś refleksja szczególnie zaskakująca (niespodzianką może być jej XVI-wieczne pochodzenie), ale chłód, z jakim tu wybrzmiewa robi spore wrażenie. To także zasługa Barry'ego Ackroyda – autora zdjęć do "Hurt Lockera", operatora Greengrassa i Loacha. Estetycznie twórcy skąpali Szekspira w konflikcie bałkańskim, trochę dziś zapomnianym, ale pozostającym synonimem współczesnej wojny, relacjonowanej na żywo w telewizji, przy obojętności świata. Bardzo współczesna pozostaje też pokazana w "Koriolanie" pokusa – gardzić okrutnym żołdakiem, przyznającym sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci, jednocześnie wymagając od niego skutecznej ochrony przed jeszcze okrutniejszym światem zewnętrznym. Ale, aby można było pielęgnować swoją wrażliwość w Rzymie, ktoś musi być potworem za jego murami.
zgłoś poprawkę

komentarze

Dodaj komentarz

No nareszcie znów coś na miarę "Tytusa Andronicusa"!

recenzja jest bardzo pomocna - radzę tylko autorowi popracować nad stylem :)

i trzeba dodać tez, że Gerard Butler zaliczył druga wspaniałą role po Kaznodzieji z karabinem w tym roku i niczym nie odstaje aktorsko od rewelacyjnego ralpha

Sorry za błędy w tekście. Podtrzymuję jego wymowę.

gratuluję bardzo trafnej recencji... Wprawdzie nie jestem zwolennikiem tak wnikliwego "zdradzania o co chodzi w fabule", nie potrafię jednak zaprzeczyć, że jednakowo doznania autora tego tekstu są tożsame z moimi.

Pozwolę sobie na drobną rekomendację; Fiennes jako jeden z "fanatycznych wyznawców" Szekspira, zaserwował obraz, który uznaję za lekturę obowiązkową dla czytelników którzy lubią czytać właśnie tego autora. Obraz, to przede wszystkim bardzo piękny debiut reżyserski. Ciekaw jestem czy powstaną kolejne produkcje.
Ralf Fiennes jako aktor jest perfekcjonistą i swoją osobą potrafi, że kino "mainstreamowe" się podciąga, jednak efekt jego pracy skosił mnie z nóg.

Film w ogóle nie jest popularny i z tego co widzę nie został przez nikogo doceniony.
Podsumowując; Coriolanus jest niewątpliwie kinem wycelowanym w ambitnego widza, które nie nadaje się na pożywkę dla multipleksów (vide czas wejścia do Polski).
Uważam, że miłośnicy Szekspira mają moralny obowiązek zapoznać się z tą pozycją.
Czemu ten film pojawia się tak późno, gdzie zaginęło zamiłowanie akademii filmowych do dobrych ekranizacji Szekspira?
Gorąco polecam!

Zgłoś nadużycie

Opisz, dlaczego uważasz, że ten wpis nie jest zgodny z regulaminem serwisu:

zmierz Twój gust filmowy!

Oceń 50 filmów, a otrzymasz rekomendacje filmów w Twoim guście!

2011
2012-06-08
2011-02-14
1979
1984
1984-04-21

najnowsze recenzje

zobacz wszystkie recenzje

gorące recenzje

magazyn